OBIEKTYW TAMRON 18-300 MM F/3.5-6.3 DI III-A VC VXD FUJIFILM X
Do niedawna decydując się na obiektyw typu zoom lub superzoom dla systemu Fujifilm X
mogliśmy wybierać tylko spośród obiektywów Fujinon. Jakiś czas temu sytuacja uległa
zmianie i po wysypie jasnych stałek firm trzecich przyszła pora na Tamrona, który w system
wszedł z trochę innej strony prezentując superzoom o imponującym zakresie ogniskowych.
18-300mm w aparatach APS-C, a jest to ekwiwalent 27-450mm dla pełnej klatkizdecydowanie
bardzo dużo.
Tego typu obiektywy czyli niedrogie (biorąc pod uwagę zakres, możliwości i wagę) to
bardzo uniwersalne narzędzia dla osób lubiących lekkie zestawy o dużych możliwościach.
Sprawdzą się przede wszystkim na wszelkiego rodzaju wakacjach i turystycznych wypadach
dając nam możliwość spojrzenia z bliska na to, czego gołym okiem nie doświadczymy,
oszczędzając nam przy tym zbędnego chodzenia, co zwłaszcza latem może być zbawienne.
Oczywiście posiadając szkło o takim zakresie kusi ciągłe korzystanie z tych 300mm i daje to
na prawdę dużo frajdy, ale nie zapominajmy o szerszych ogniskowych, ponieważ Tamron
na 18mm ostrzy już od 15cm dając nam możliwość fotografowania detalu. Oczywiście nie
jest to obiektyw bez wad, jeśli chodzi o ich ilość to jest ich chyba tyle samo co plusów.
Konstruując szkło o takich parametrach, próbując zamknąć się w akceptowalnej cenie,
niezbędne są kompromisy ze strony producenta i tak na przykład obiektyw zalicza
winietowanie (do poprawki jednym klikiem w postprodukcji), ale za to jest uszczelniany na
pierścieniach i mocowaniu.
Takich „coś za coś” jest w nim sporo, ale absolutnie to nie przekreśla jego przydatności.
Jeśli chodzi o dystorsję to ma ich aż dwie na obu końcach, ale mając włączoną opcję
korekcji dystorsji w aparacie nie zauważymy jej jakoś szczególnie, a w postprodukcji miłym
akcentem jest to, że w Lightroom obiektyw ma swój automatyczny profil korekcji
niwelujący większość z wad.
Obiektyw fajnie się balansuje nawet będąc w pełni wysuniętym, nie miałem problemu z
wygodnym trzymaniem zestawu nawet na aparacie Fujifilm
X-E4 ( a początkowo się bałem, że może być niewygodnie).
Gdy wyciągnąłem go z pudełka zastanawiałem się do jakich celów miałbym go testować.
Ponieważ nie używam zoomów ani w pracy, ani prywatnie nie do końca wiedziałem jak się z
tym obchodzić. Na szczęście dość szybko odkryłem jaką frajdę daje mi fotografowanie
chmur i robienie timelapsów na wysokich ogniskowych. Dodatkowo udało się wyskoczyć
nad jezioro Dąbie i połapać surferów mknących przez fale po tafli wody. Tutaj taka
ogniskowa zrobiła robotę. Warunki oświetleniowe może nie były jakieś wybitne, ale dzięki
temu można było sprawdzić jak w takich warunkach radzi sobie śledzący autofokus i
absolutnie nie byłem zawiedziony.
Po wypadzie na surfing pojawiła się możliwość sprawdzenia dlaczego mówi się na takie
obiektywy „spacerzoom”. Poszedłem ze znajomym pospacerować nabrzeżem jeziora
Dąbie i tutaj już mogłem wykorzystać chyba wszystkie ogniskowe dając sobie możliwość
fotografowania na szeroko jak i dość ciasno. Doceniłem wtedy jak fajnie jest nie musieć
zmieniać obiektywów w trakcie spaceru i skupić się jedynie na obserwacji otaczającego
mnie świata (tutaj fajnym dodatkiem jest możliwość zablokowania obiektywu, żeby sam się
przypadkiem nie wysuwał kiedy nosi się go na pasku, zdarzało mi się zapomnieć o
blokadce i mimo to sam się nie wysunął).
Ogólnie z kadrów, które udało mi się połapać jestem zadowolony, jeszcze nie wiem jak do
końca posługiwać się takim obiektywem, ale na pewno miałem z nim dużo zabawy i wielu z
tych fotografii by zwyczajnie nie było, gdyby nie uniwersalność Tamrona 18-300.
Według mnie to szkło zdecydowanie zasługuje na to żeby wziąć je pod uwagę szukając
spacerowego obiektywu zwłaszcza na wyprawy outdoorowe, wakacje czy nawet rower, a
możliwości obserwacji świata jakie daje Tamron w tym momencie żaden obiektyw Fujinon
nie jest w stanie zaoferować.
Piotr Nykowski.